Gdy podchodzimy do drugiego człowieka – klienta, kolegi z pracy, szefa, podwładnego – wchodzimy w relację automatycznie. Komunikujemy się od urodzenia, więc weszło nam to już w nawyk. A co gdyby jednak w tym małym ułamku sekundy znalazło się pytanie o cel tej rozmowy – na czym mi zależy, po co to robię, co chcę osiągnąć. Może nic, i wtedy to też informacja a może jednak „coś”. Jak pytam swoich klientów „po co” rozmawiają, mówią: by uzyskać informacje, rozpoznać potrzeby, ustalić plan działań, zrozumieć, przekonać, sprzedać itp. Ale gdy pytam kiedy ostatnio prowadzili taka rozmowę świadomie – myśląc o celu, dostosowując do niego swoje strategie … odpowiadają „nie pamiętam, raczej dzieje się to automatycznie”.
Podczas swojej pracy często obserwuję rozmowy, pracuję z grupami na ich potencjale, więc rozmowa jest najważniejszym narzędziem w ich rękach. Co obserwuję najczęściej – cel, który pojawia się niejako samoistnie, właśnie bezrefleksyjnie, automatycznie, ten cel to – przekonać rozmówce – do mojego rozwiązania, do mojego pomysłu, do mojego sposobu myślenia, nawet do tego co myślę, że on myśli … uff. To niesamowite, pytając o czyjąś potrzebę, mamy jej wyobrażenie już w głowie a gdy potrzeba którą mięliśmy na myśli, nie wybrzmi, tak długo pytamy aż usłyszymy „swoje”. Efekt jest taki, że wciąż błądzimy po omacku, trochę pomiędzy naszymi wyobrażeniami a rzeczywistością.
Myślę, że świadoma komunikacja jest aktem woli. Musimy podjąć decyzję, w ułamku sekundy zobaczyć co się dzieje, w jakiej relacji jesteśmy i co chcemy osiągnąć. Inaczej, nawet nie docenimy „small talku” – żeby się choć nim cieszyć niezbędna jest świadoma decyzja. Uważności życzę!