Magia decentracji …

Magia decentracji …

Decentracja – mądre słowo na stare powiedzenie: „wejść w czyjeś buty”.

Magia – to z kolei moje określenie na sytuację, której opisanie powoduje, że zaczynam się uśmiechać do samej siebie.

To już mamy – „Magia decentracji”.

Wyobraź sobie sytuację, w której spotykasz w relacji człowieka i już po chwili rozmowy zaczynacie przechodzić na ton, który przyprawia o wyrzut krwi do mózgu. Jeszcze kulturalnie ale z purpurą na twarzy wymieniacie ciosy. Myślę sobie – „to już koniec, nie dogadamy się”.

A jednak, ten moment, w którym przełamujesz się i „wchodzisz w jego buty”. Zaczynasz widzieć świat jego oczami, czuć jego wzburzenie – może lęk, poczucie bezradności … staje Ci się bliski, jakiś taki ludzki. To czas na pierwszy krok – „chyba rozumiem twoje wzburzenie” i … MAGIA właśnie się dzieje.

W teorii Twój mózg gadzi złapał połączenie z korą nową – część odpowiedzialną za emocje z częścią odpowiedzialną za rozumowanie. To decyzja o podjęciu próby zrozumienia jest odpowiedzialna za to połączenie. Połączenie to „ostudziło” i otworzyło drogę do dalszych działań. Teraz czas na empatię. Moment decentracji. Dzięki neuronom lustrzanym „odczułam” rozmówcę. Znów uruchomiły się emocje, tylko, że tym razem były to: zrozumienie, bliskość. Dzięki temu zdobyłam siłę na akceptację, (nie na zgodę ale na akceptację) tego co ten drugi właśnie czuje i przeżywa i … powiedziałam to.

Wrogość zastąpiło zrozumienie, pierwszy krok do zbudowania relacji niezbędnej do porozumienia się. Nie wiem jak będzie dalej, jak potoczą się nasze sprawy, które formalnie będą trwać jeszcze do wakacji ale złapałam poczucie wpływu. Ktoś kiedyś mnie zapytał: „Jak ktoś Ci daje prezent i Ty go nie przyjmiesz, czyj on jest?”. No właśnie, to ode mnie zależy czy przyjmę tę złość czy nie i co z nią zrobię. To nie ten człowiek ma wpływ na mnie ale ja na samą siebie. I wiecie co, jestem z siebie dumna … z resztą nie pierwszy raz w tym temacie :).

ps.

Decentrację można ćwiczyć, nie zawsze się da, nie zawsze z resztą mamy na to ochotę. Znów ważna jest decyzja. Czy w tym konflikcie chcę się dogadać czy wygrać? Jeśli wygrać, odpuść sobie, jeśli dogadać – spróbuj. Zacznij od głębokiego wdechu – to pozwoli Ci trochę złapać dystans i podjąć decyzję co dalej. Teraz trzeba zadbać o chwilę czasu dla siebie. Zaproponować przerwę, wyjść do toalety, po drinka, na papierosa, na zewnątrz, powiedzieć „potrzebuję chwilę przerwy” lub posłużyć się pretekstem „muszę zadzwonić” – cokolwiek. Usiądź, raz jaszcze odetchnij i powiedz do siebie coś w rodzaju: „no dobra, to też człowiek uwikłany w swoje życie, swoje problemy, swoje wyzwania” i uwierz, że to nie o Ciebie chodzi w tym konflikcie. To jest jakiś jego świat, z którym się właśnie zmaga. A potem wróć i zaakceptuj jego emocje, np. w słowach: „rozumiem Twoje wzburzenie”…

Nie zawsze się uda ale, wierzcie mi, sami poczujecie się lepiej :).

Pin It on Pinterest

Call Now Button