Cel w komunikacji

Cel w komunikacji

Gdy podchodzimy do drugiego człowieka – klienta, kolegi z pracy, szefa, podwładnego – wchodzimy w relację automatycznie. Komunikujemy się od urodzenia, więc weszło nam to już w nawyk. A co gdyby jednak w tym małym ułamku sekundy znalazło się pytanie o cel tej rozmowy – na czym mi zależy, po co to robię, co chcę osiągnąć. Może nic, i wtedy to też informacja a może jednak „coś”. Jak pytam swoich klientów „po co” rozmawiają, mówią: by uzyskać informacje, rozpoznać potrzeby, ustalić plan działań, zrozumieć, przekonać, sprzedać itp. Ale gdy pytam kiedy ostatnio prowadzili taka rozmowę świadomie – myśląc o celu, dostosowując do niego swoje strategie … odpowiadają „nie pamiętam, raczej dzieje się to automatycznie”.

Podczas swojej pracy często obserwuję rozmowy, pracuję z grupami na ich potencjale, więc rozmowa jest najważniejszym narzędziem w ich rękach. Co obserwuję najczęściej – cel, który pojawia się niejako samoistnie, właśnie bezrefleksyjnie, automatycznie, ten cel to – przekonać rozmówce – do mojego rozwiązania, do mojego pomysłu, do mojego sposobu myślenia, nawet do tego co myślę, że on myśli … uff. To niesamowite, pytając o czyjąś potrzebę, mamy jej wyobrażenie już w głowie a gdy potrzeba którą mięliśmy na myśli, nie wybrzmi, tak długo pytamy aż usłyszymy „swoje”. Efekt jest taki, że wciąż błądzimy po omacku, trochę pomiędzy naszymi wyobrażeniami a rzeczywistością.

Myślę, że świadoma komunikacja jest aktem woli. Musimy podjąć decyzję, w ułamku sekundy zobaczyć co się dzieje, w jakiej relacji jesteśmy i co chcemy osiągnąć. Inaczej, nawet nie docenimy „small talku” – żeby się choć nim cieszyć niezbędna jest świadoma decyzja. Uważności życzę!

Komunikacja – porozumieć się czy wygrać?

Komunikacja – porozumieć się czy wygrać?

Gdy pracuję z grupami nad komunikacją, bardzo często okazuje się, że podstawowym wyzwaniem jest ZATRZYMANIE SIĘ i odpowiedzenie sobie na pytanie JAKI MAM CEL.

Komunikujemy się od urodzenia, wychodzi to nam niemal bezrefleksyjnie i chyba właśnie to sprawia, że jesteśmy ofiarami własnego sukcesu.

Kiedyś poprosiłam uczestników mojego warsztatu by w grupach przeanalizowali swoje konwersacje z ostatniego tygodnia i sprawdzili jaki wyłania się z nich cel komunikacyjny. Pojawiały się bardzo ciekawe spostrzeżenia. Uczestnicy ze zdumieniem odkrywali „swoje cele”. W większości wypadków spodziewali się, że będzie to „chęć porozumienia się” a było: wygrać, powiedzieć swoje, przekonać, „zagrać” eksperta, wyjść z twarzą, nie dać się przekonać by nie okazać słabości itp.

Z dużą pokorą słuchałam wypowiedzi myśląc, że każdy cel jest dobry … jeśli jest świadomie postawiony. Z biznesu staramy się wyłączyć emocje bo to brak profesjonalizmu. Jednak patrząc na listę celów, które z „dogadać się” przeistaczały w „wygrać”, mam wrażenie, że to właśnie nieuświadomione emocje nami rządziły, pchając w role, których podejmować nie planowaliśmy.

… więc zanim zaczniemy pracować nad komunikacją i denerwować się, że nie wychodzi – sprawdźmy w ilu miejscach naprawdę chcemy się porozumieć.

Pin It on Pinterest

Call Now Button